cichy zgiełk szumów
bezlitośnie tańczy
w bezładnym rytmie
rozedrganych barw
ubrane w chmurę miliardy
szarańczy
to ludzką
to szarą ukazują twarz
to szarą ukazują twarz
szumy nieraz brudne,
nijakie, leniwe
bez chwili wahania w nasze
życie brną
deformują bezmyślnie
momenty szczęśliwe
nawet nie wiedząc
czego od nas chcą
czego od nas chcą
przerażone sobą
infradźwiękiem zieją
gdzieś na peryferiach
naraz z wielu stron
żonglować oszczerstwami
wspaniale umieją
nakryte znikają
gdzie ich tajny schron
gdzie ich tajny schron
inne wyłuskane niczym z
misy piasku
szumy miłości, mgnienie,
błysk niebiański
gubią się, odnajdują, by
znów nabrać blasku
jak nie są ślepym zaułkiem
czy bożkiem pogańskim
czy bożkiem pogańskim
odkrywam swe szumy na
ścieżki splątane
uczę się mądrości jak
kolorów tęczy
przytulam ciepło imieniem
nazwane
na zawsze zniknie tenktóry dotąd dręczył ...
Lauingen, 29.04.2012
Copyright © Antek Rybczyk 2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz