na ścieżce
posąg węża
uniesionym
szkłem źrenic
wstrzymał myśli
nie bał się ..
wieczną sekundą
z jedwabiu owalnego zimna
owinął nogi
syczącym drżeniem
niepokoju
ześlizgnąłem do stóp
i oczy już razem
jestem !
ślisko splątani
popłynęliśmy
w cień ścieżki