jest takie miejsce poza zasięgiem gdzie odstawiam bez segregacji pocięte skrawki nieużytych słów nikt ich nie ujrzy nie oskarży nie zniszczy w samotności dojrzeją bez pozwolenia i pogardy same z sobą wolne od przykazań obnażą się bezwstydnie wyrosną z nich słowa nowe nieskażone wytarte z kłamstw
bać się snu nie wolno choć wraca odsuwam rozpaczliwie kłębami śmietnika codzienności nie ma jej mgnienie tylko niechcianej łzy nagle zdmuchniętej ująłem zimną dłoń uniosłem do ust spojrzałem w oczy i ogrzany może zaśnie i nie wróci już więcej ..