![]() |
dwa brzegi i tafla wody cicho szeleszcząca
splata przyjacielsko, czy dzieli zdradliwie
wskroś chłodem
wilgotna, w głębi wirująca
oddycha tajemnie, iskrzy
chybotliwie
sunącej potęgi nie zmylisz
w zakolu
nie zatrzymasz, nie
cofniesz, jest jak życia toń
walka z nią jak z sobą na
straconym polu
dostaniesz okruch mocy gdy podasz jej dłoń
na brzeg przypadek wyniósł
mnie milczący
z głębin których znakiem
wrogie były chmury
wyrwany z chaosu
pragnieniem gorącym
wchłaniam szepty nurtu niezłomnej natury
nieważny jest język, jaki
brzęczy wkoło
łączysz wszystkich razem
szacunkiem do siebie
ganisz zbyt wysoko uniesione czoło
jednakowo z każdym pogadasz w potrzebie
tak jak twój początek i
koniec być musi
każdy jest iskierką w twoim
wiecznym biegu
widząc w błękicie tafli zakamarki duszy
nie będę się bał wysiąść
na tym drugim brzegu
jakże bliską się stałaś
Dunaj, obca rzeko
już wiem co nas łączy
nawet gdy będę daleko ..
Copyright © Antek Rybczyk
2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz