podniosłem wzrok
złota kula iglicy
na szczycie kamiennej wieży
na szczycie kamiennej wieży
żongluje promieniami
południowego słońca
rozgadana ulica
zastygła uśpiona
zastygła uśpiona
bezruchem leniwego żaru
zegar na wieży bez ostrzeżenia
przerwał ciszę
spiżową melodią straconego czasu
przerwał ciszę
spiżową melodią straconego czasu
i zamilkł naraz
zawstydzony
zawstydzony
nagle wieża zadrżała !
na mury
z niemym trzaskiem
rzuciła się
pajęczyna ostrych rys
pajęczyna ostrych rys
zaklętych przerażeniem
obłoków białego kurzu
wyrwane z murów kamienie
uderzyły z wściekłością
o wyrwany ze snu
bezbronny bruk
co się stało !
trzęsienie ?!
i ból nagły
nie mogę drgnąć pomóżcie !
uciekli w popłochu ?!
myśl ostatnia
przyjaciele ?
przyjaciele ?
i znów uderzenie
cisza
ciemność
ciemność
ocknąłem się
wieża stoi dumnie
to sen tylko ? nie !
z bólem zawalił się tylko
zawalony swiat Antku robi miejsce na nowy....lepszy :)
OdpowiedzUsuń